Fabryka lalek w Krakowie, miejsce gdzie rodzą się uczucia

A wiecie gdzie byłam ostatnio, a pierwszy raz w życiu? W fabryce lalek! Prawdziwej! Mieszkam w Krakowie 9 lat, a nie wiedziałam, że tak często przejeżdżałam obok miejsca gdzie w dobrych czasach na świat przychodziło nawet milion lalek rocznie!

Już od dłuższego czasu chciałam kupić Kasi dużego bobasa do ubierania. Przeszukałam już pół sieci, ale znalezienie bobasa, który byłby większy niż 45, a max 48 cm graniczy niemal z cudem. Pytałam też w kilku krakowskich sklepach z zabawkami i żaden nie miał  w ofercie dużych bobasów. A jednak są, i to całkiem niedaleko!

Permanentny brak czasu ma jednak swoje plusy bo nawet gazeta sprzed kilku miesięcy może ucieszyć jak dziecko. Kiedy w końcu znalazłam kwadrans na czytanie w wannie otworzyłam świąteczne wydanie newesweeka i doznałam olśnienia! Artykuł o krakowskiej fabryce lalek zaprowadził mnie wprost do jej drzwi!

Nie będę streszczać całego artykułu, jeśli masz ochotę dowiedzieć się więcej zapraszam cię do lektury Newsweka  Polska lala ma cerę brzoskwiniową http://www.newsweek.pl/wydania/1707. Nie mogę sobie jednak darować ważnej wyczytanej przeze mnie informacji. Otóż lale z tej jedynej polskiej fabryki lalek przechodzą mnóstwo kontroli, testów i są ściśle monitorowane czym podobno bardzo różnią się od zalewającej nas chińskiej masy.

Zadzwoniłam do fabryki KRAWAL, tu jest strona http://www.krawal.com.pl/ i zwyczajnie zapytałam czy jest jakiś przyzakładowy sklep. Oficjalnie nie ma, ale lale można zakupić z taśmy:). Fabryka pracuje od 7 do 15, znalazłam adres, pojechaliśmy.

Odnoszę wrażenie, że cała fabryka trąci myszką. Strona internetowa, marketing i dystrybucja leżą w dolinie. Naprawdę! Ale już w samej fabryce panuje wspaniała atmosfera! Panie są absolutnie przesympatyczne! Pokazały nam całą fabrykę, miały do Kasi anielską cierpliwość kiedy nie mogła się zdecydować na ubranko dla lalki.

Lalki, jak dla mnie trochę zatrzymały się w czasie, ale na żywo prezentują się znacznie lepiej niż na tej koszmarnej stronie internetowej.  Też nasz bobas (to jest chyba rozmiar king size, bo Kasia ubiera mu ubranka Bartka na 74) kosztował 54 zł i oficjalnie się go nie sprzedaje, bo uznany jest jako „bobas golas”  i służy jako manekin do prezentowania dziecięcych ubrań. Lalka rzeczywiście jest golasem bo kupiliśmy ją bez ubrania.

W fabryce znalazłam też lalę chłopca, który ma klasycznego siusiaka, a nie tylko niebieskie spodenki jak wszystkie inne pseudo chłopaki dostępne na rynku.

Kupiłyśmy też kilka zestawów ubranek, dla lalek które mamy już w domu.

  IMG_5272 IMG_5271 IMG_5270IMG_4830 IMG_4826 IMG_4819IMG_4815IMG_4811IMG_4806IMG_4804IMG_4802IMG_4800IMG_4789IMG_4788IMG_4786IMG_4785IMG_4784IMG_4781IMG_4780IMG_4779IMG_4778IMG_4777IMG_4775IMG_4774IMG_4772IMG_4771IMG_4769IMG_4768IMG_4766

7 uwag do wpisu “Fabryka lalek w Krakowie, miejsce gdzie rodzą się uczucia

    • Skóra jest naprawdę jak brzoskwinka i do tego miękka i miła. Płeć naszego bobaska zmienia się w zależności od potzreby, najczęściej jest Agnieszką, ale bywa też Bartkiem:)

  1. Super wycieczka. Zazdraszam!
    Trochę makabryczne mi się te zdjęcia samych głów bez oczu… Chyba powoli zaczynam rozumieć czemu moja babcia nie lubiła jak czasem „odpadła” głowa którejś z moich lalek;)

  2. Chcialam zrobic reblog na moj wlasny blog, ale niestety nie ma u Ciebie tej opcji. Zdjecia sa wspaniale!!! 🙂 zazdroszcze wizyty. Rzeczywiscie ich marketing stoi, mogliby sie bardziej postarac o widocznosc na rynku, zapewne dobrze wplyneloby to na dochody. Pozdrawiam cieplo! Aga

    • Mogli by skopiowac lalki heart family[barbie i barbie bobasy z 1976r.wersja biala i murzynska]Barbie Midge ,Kira,Skipper ,Stacy .Dalo by sie odtworzyc formy bo posiadam takie lalki ale mam ich bardzo malo a chcialbym zeby u nas mozna bylo kupowac do woli takie modele[wyglat twarzy] jak w USA .

  3. Ja mam do Krakowa daleeeeeeeekooooooo. Lalki dorwałam tylko w jednym sklepie i to jeszcze za kosmiczną cenę. Zwykła, niegrająca ok 150 zł podczas gdy z księgarni krakowskiej Atik kupiłam za niecałe 90 zl a przemiły Pan jechał do fabryki i pytał mnie przez telefon którą chcę lalkę czy ubranko. Szacunek dla Niego, że się chce. Szkoda tylko, że lalki to same blondyny. Gdyby miały inny kolor włosów czy też szmaciany tułów to bym jeszcze jakieś moim wzięła. Marketing firmy leży i strona leży. Ile się naszukałam nazwy by sobie przypomnieć. Szkoda, że mieszkam tak daleko, bo nawet charytatywnie pomogłabym w kwestii marketingu. Niech na fejsie założą konto i wstawią zdjęcia. Pójdzie w świat 🙂 U mnie tak jest z fabryką butów Postęp. Rosjanie przyjeżdżają po buty dla dzieci a dużo miejscowych nie wie, że takie buty są 😦

Dodaj komentarz