Co się dzieje za zamknętymi drzwiami domów?

IMG_8367

Lubię takie poranki kiedy jesteśmy wszyscy razem. Kiedy nie trzeba się spieszyć i robić czegoś „na już”. Myślę sobie dzisiaj, że wszystko co najpiękniejsze dzieje się za zamkniętymi drzwiami domów, sypialń i pokoi.  Jest w intymności i prywatności, w dotyku i słowach nigdzie nie spisanych i zarejestrowanych. W miłości z jaką patrzy się  na budzące się niemowlę. W wyciągniętych rączkach, wygibasach i przeciągnięciach na dziesiątą stronę zanim dziecko powita nowy dzień. W uśmiechu przez sen. W przytulaniu najczulszym z możliwych.  W bliskości.

I w porannej, leniwej kawie, którą pijesz w piżamie. W tym, co dzieje się w domu. W tym, czego nikomu się nie pokazuje, a jest kwintesencją rodziny.

Ostatnio usłyszałam od znajomej, że odkąd czuje swoją wolność paradoksalnie bardziej tęskni za rodzicielstwem. Staram się doceniać i celebrować te wszystkie chwile bo wiem, że nie wrócą. To dlatego jemy śniadanie w towarzystwie pięciu lalek, pluszowego kota, teletubisiów i sześciu  psów chociaż sami nie mamy gdzie postawić kubka z herbatą. To dlatego pozwalamy tarabanić się dzieciom w naszym łóżku przy dźwiękach ” Jadą,  jadą  misie”. To dlatego pozwalam czasami na dialogi takie jak ten: Kasiu, pomóż mi nakryć do stołu. K: Niestety teraz nie mogę. Jestem bardzo jestem zajęta. Ja: A czym ty jesteś taka zajęta? K: Kocham teraz swoje pieski.

Chciałbym mieć w sercu niezliczoną ilość szufladek. Chciałbym układać w nich wspomnienia i móc wracać do nich za każdym razem kiedy poczuję się źle. Chciałabym nigdy nie zapomnieć o tym jak teraz witam poranki. Chciałbym, żeby zawsze było tak, że budzę się rano i po prostu jestem szczęśliwa.

Dodaj komentarz