Naprawdę wszystko jest kwestią czasu

IMG_2091

Przemyślenie mam jedno, acz ważne na koniec tego roku. Czasami o nim zapominam, ucieka mi gdzieś albo ginie na chwilę. Denerwuję się wtedy, irytuję, tracę uwagę. Bez sensu zupełnie, bo naprawdę jestem przekonana, że wszystko jest kwestią czasu. Życie płynie, zmienia się i znów powraca na swoje tory.

Wiem, że brzmi banalnie ale im wnikliwiej przyglądam się swojemu  życiu, albo im czujniej obserwuję życie i rozwój nie tylko moich dzieci rośnie we mnie przekonanie, że cierpliwość popłaca i wszystko jest kwestią czasu.

Przykłady mogłabym mnożyć, ale napiszę o jednym. Przez kilka jesiennych tygodni Kasia bardzo domagała się mojej uwagi. I chociaż zawsze byłyśmy ze sobą blisko bywało, że czułam się osaczona. Nikomu nie pozwalała się dotknąć czy przytulić, musiałam być obecna przy kąpieli, zasypianiu i w zabawie. Nie chciała się bawić z tatą, babcią ani ciocią. Program był tylko jeden: chcę do mamy. Kilka razy, kiedy Grzegorz próbował zabrać ją na spacer albo zorganizować inne zabawy urządziła scenę z rykiem na pół miasta. Koniami nie mogliśmy jej zaciągnąć do żłobka i zawsze kończyło się to rykiem.

Nie wiem czy ten okres był reakcją na pojawienie się Bartka, czy skutkiem mojego zniknięcia na 9 dni na porodówce (nigdy wcześniej nie rozstałyśmy się na dłużej niż jeden dzień) i jej obawy, że znowu mnie nie będzie czy w końcu na złą sytuację w żłobku. Był to trudny czas bo Grzegorz bardzo dużo pracował, Mały potrzebował mojej uwagi, a Kasia budziła się w nocy z krzykiem i czasami wędrowałam od jednego łóżeczka do drugiego.

Wszystko minęło jak ręką odjął. Dziś rano, pierwszy raz nawet nie wstałam, żeby ubrać ją do przedszkola. Tata znowu jest najlepszy do zabaw, lepienia bałwana i jeżdżenia biedronką (tak nazywa naszego seata). Był czas kiedy przez chwilę pomyślałam, że może mną manipuluje, że może za bardzo jej ulegam, za bardzo jestem jej. Pomyślałam jednak -minie, jak wszystko. Dziecko w tym wieku nie jest w stanie kierować się sprytem, wyłudzeniem czy przewidywaniem co będzie w przyszłości bo zwyczajnie nie ma takich percepcyjnych zdolności.

Dziś myślę z ulgą; wszystko mija, wszystko jest kwestią czasu. Miną nieprzespane noce, choroby, kłopoty i inne pseudo problemy. Niestety minie też wszystko co dobre i piękne, radosne i szczęśliwe. Świadomość przemijania uczy mnie nieustanie doceniania chwili obecnej i przekonuje wciąż na nowo, że nie warto się martwić, nie warto burzyć się i spinać. Wszystko minie.

No bo zastanów się? Czyż nie minęły już wszystkie najtrudniejsze dla Ciebie chwile? Czyż nie ma już śladu po tym jak myślałaś: nie dam rady? Albo kiedy wydawało się coś nie do przejścia?

No właśnie:)

2 uwagi do wpisu “Naprawdę wszystko jest kwestią czasu

Dodaj komentarz