Lubimy, kiedy jesteśmy wszyscy razem. We trójkę. Lubimy nasze niedziele. Lubimy spędzać ze sobą czas. Oby to się nigdy nie zmieniło.
P.S. Ostatnio wchodzenie na meble jakby zelżało na atrakcyjności, na rzecz oglądania książeczek. Fizycznie wygląda to tak: ojciec siedzi na dywanie i ogląda sport, a Małej karze przynosić książeczki. I ta – jak na rozkaz biegnie do swojego pokoju, zabiera z parapetu jedną książeczkę i przynosi tacie. Przeglądają „na szybkości” (to jest określenie krakowskie) i Mała już zasuwa po następną. Czasami nie wyrabia zakrętu, ale Grzegorz dzielnie jej kibicuje. Przybiega, oglądają i biegnie po następną. Dziś przyniosła 24.
Reklamy